Tekst na stronę „O mnie”. Co musisz wiedzieć

„Nasze umysły się spotykają”

Stephen King

Zawzięty twórco tekstów.

Jeśli przeoczyłeś luźne wprowadzenie do świata storytellingu — zapraszam.

Dzisiaj wyczytasz, o jakich składnikach storytellingu należy pamiętać, kiedy planujesz napisać tekst na stronę „O mnie”, która jest najbardziej osobistą lub reprezentatywną sekcją w Internecie.

Dowiesz się więcej i będziesz wiedział, jak napisać dobrą historię, dzięki której marka zyska reputację i przestanie być anonimowa (bo taki tekst tworzy dobre relacje z odbiorcami, którzy później dzielą się dobrymi opiniami z innymi, jak w życiu).

Kończę zapowiedź, bo…

Pisarki i pisarze napisali o sobie

Zauważ, że w przykładowych tekstach poniżej nie ma opowieści, tylko chronologicznie przedstawione wydarzenia, a ciąg zdarzeń lub faktów, jak mawia Piotr Bucki, nie jest historią. Tutaj mocno zaznaczę, że zawsze i tylko pokazuję nieścisłości w tekście. Nie krytykuję siedzących przy klawiaturach.

Pisarki z naszej okolicy:

Katarzyna Bonda — O mnie

Olga Tokarczuk — O autorce

Marta Kisiel — O autorce

Pisarze spoza Polski:

Ken Follett — About

Haruki Murakami — Author

Harlan Coben — Bio

Oczywiście, jeśli dostaniesz zamówienie na taki tekst, to jest to jak najbardziej ok.

Każdy ma swój sposób prezentowania siebie, a w przypadku pisarek i pisarzy często dzieła ich mówią dużo. Może chcą, aby w tekście na stronie „O mnie” działo się bez zaciekawiania i zdradzania szczegółów z życia, które w dodatku bywa medialne?

A szkoda, że tak, bo fajnie można podbić sympatię. Fanka, fan, przyszli czytelnicy, chętnie poczytaliby rozwiniętą anegdotę lub ciekawy epizod, coś innego/inaczej, zamiast chronologii wyjętej z encyklopedii.

Powiesz: „Są biografie, Litwinienko”. Tak, ale tekst „O mnie” w Internecie, czyli systemie połączeń między komputerami i urządzeniami mobilnymi, inną odgrywa rolę i jest pomostem — rozglądasz się, zanim dasz nura do twórczości autorów.

Poczytaj teraz kawałki wyjęte z kontekstu, zawzięty twórco tekstów, a poczujesz sympatię i zaciekawienie.

Katarzyna Grochola — Życiorys

„Zmieniłam szkołę medyczną na szkołę dla nauczycieli nauczania początkowego. Ale było tam za dużo o nauczaniu początkowym i wiązało się w ogóle z nauczaniem, czego nie znoszę”.

Andrzej Pilipiuk — O autorze

„Szczęśliwie nieprzeciętna energia życiowa, wrodzone warcholstwo i wschodnia fantazja znajdują zazwyczaj bezpieczne dla otoczenia ujście w pracy twórczej”.

Robert Małecki — O autorze

„Z tym pisaniem to było tak. Zaczęło się w 2009 roku od pierwszej powieści, która do dziś – w oszałamiającym nakładzie 5 szt. – leży w szafie (modlę się, żeby nikt jej stamtąd nie wyciągnął)”.

Dobrze brzmią takie historyjki i właśnie o to chodzi.

Podejrzane elementy w tekście „O mnie”

Gadamy codziennie, a gdy trafiamy na dobry produkt i usługę, dopiero się rozgadujemy. Chwalimy się, bo nosi nas i chcemy się podzielić z kimś? Naturalnie. Dlaczego więc historia firmy lub osoby miałaby nie wkraść się do świadomości gadatliwych, którzy chętnie podadzą dalej?

W końcu nie ma tożsamości bez klientów, prawda?

Marka potrzebuje dobrej opowieści.

Jednak gdy klient trafia na drażniące i debeściackie określenia w stylu: „Jesteśmy najlepsi”, „Jesteśmy profesjonalistami”, czyli słowa mówiące tyle, co ćwierkanie nietoperza, zamyka zakładkę i licha wersja tekstu „O mnie” dokłada się do współczynnika odrzuceń (więcej o tym wskaźniku).

Tak się dzieje.

Nie ma sympatii lub zrozumienia, a o dokonaniach firmy, osoby nie pozostaje nic na myśli. No, może rzednące z tyłu głowy superlatywy i pompatyczne coś.

Rzućmy okiem na niektóre powszechne praktyki i podejrzane elementy, które zniechęcają do poczytania tekstu na stronie „O mnie”.

1. Za dużo informacji tak przeładuje treść, że czytelnik czuje się przytłoczony i opuszcza, jakby to rzec, zaśmiecony zaułek internetowy.

2. Brakuje konkretów, gdy „Jesteśmy najlepsi” i użytkownicy Internetu na pewno kręcą głowami, bo naczytali się o najlepszych i psioczą od lat.

3. Nie ma autentyczności, czyli treść, jakby napisana przez maszynę, a nie człowieka, dlatego odbiorcę ogarnia udawany klimat.

4. Brak sensownie przedstawionego celu wprowadza w błąd i wyprowadza czytelnika z równowagi psychicznej, który może zrujnować jakieś miasteczko.

5. Nadmiar języka korporacyjnego, dużo żargonu branżowego, np.:

  • „innowacyjny”, słowo nadużywane, do tego produkt szybko przestaje być innowacją;
  • „najlepszy w swojej klasie”, bez dowodów brzmi mało wiarygodnie;
  • „rozwiązania klasy światowej”, powszechny i pusty slogan;
  • „synergia”, słowo od czapy dla przeciętnego czytelnika;
  • „scalanie”, jako czasownik („scalamy nasze zasoby”) brzmi dziwnie i niezrozumiale;
  • „wielopoziomowy” przynosi tak skomplikowane myślenie, że wysiada myślenie;
  • „zintegrowany” bez kontekstu jest „zoptymalizowany” — nie wiem, o co chodzi;
  • „przesunięcie paradygmatu”, zdecydowanie więcej mówi pionowa ściana.
Kobieta przed laptopem, która ma problem ze zrozumieniem tego, co czyta

Jak te naprawdę słabe do bólu określenia, zawzięty twórco tekstów, mają wyróżniać markę na arenie internetowej, gdy każda firma na świecie ma konkurencję!?

Tutaj na myśl przychodzi kolejne oklepane „Jesteśmy bezkonkurencyjni!”. A przedsiębiorcy po drugiej stronie czytają i mają powód do śmiechu.

Ludzie skutecznie komplikują świat i trudne słownictwo występuje nie tylko w tekstach na stronie „O mnie”, ale mam nadzieję, że widzisz brak konsekwencji, aby używać słów prostych i konkretów, które pomagają zrozumieć.

Aha! Zauważ, że firma lub osoba, która stosuje podobne zwroty, może być posądzona o nieuczciwość i granie na nosie. Zbadaj sam sytuację, gdy trafisz na stronę ze słowami, których nie rozumiesz, a zaczniesz coś podejrzewać. Spekulacje i domysły nie sprzyjają biznesom online.

Działalność firmy lub osoby może być uczciwa i w porządku, ale określenia jak wyżej sprawiają, że klient ma wątpliwości co do intencji danej działalności.

I tak jest.

Ok. Mamy za sobą podejrzane elementy, a teraz o potrzebach, których domaga się dobry tekst.

Ważne składniki do tekstu na stronę „O mnie”

Za chwilę możesz zastanawiać się, po co Ci tyle informacji, skoro to tylko proste pisanie o kimś.

To są wskazówki do napisania dobrej historii.

Storytelling ma stałe elementy, powtarzają się, i gdy będziesz poszerzał o nim wiedzę, zauważysz, że odkroiłem co nieco od większego kawała. Żebyś wiedział, co i jak.

Poza tym, jeśli wiesz więcej, widzisz więcej i większe masz możliwości interpretacyjne. W tym wypadku co za dużo to zdrowo.

Pamiętaj: podstawowe oraz najważniejsze dane, przekaże Ci zleceniodawca, i od nich zaczynasz projektować treść.

Storytelling jest potężną metodą perswazji, a wiesz o tym, bo na pewno działa na Ciebie magia kina albo ulubiony gatunek literacki. Dlatego ze storytellingu korzysta marketing, edukacja, dziennikarstwo, literatura, inne dziedziny komunikacji.

Zdarza się, że poznajemy historię gospodarza w innych okolicznościach.

Na przykład, kupujesz plecak, który polecił znajomy, a dopiero później spotykasz się z firmą na stronie i czytasz o niej. Wówczas dobry tekst wzmacnia przekonanie o solidnym ekwipunku i potęguje lubienie marki.

– Ty, słyszałeś, że oni 6 lat temu…

– Cholera, co Ty gadasz?

I tak rozchodzi się dobra opowieść. Albo tak.

Niemniej tekst na stronę „O mnie” ma:

  • bohatera, czyli postać, która może być zwyczajna, acz wiarygodna i rozwijająca się w trakcie opowieści lub niezwykła i zajmuje się czymś zwykłym;
  • napęd, czyli wewnętrzną motywację, która pcha go do osiągnięcia celu;
  • konflikt, czyli sytuacja z przeszkodami lub problemami, bo generuje napięcie i pcha fabułę do przodu;
  • rozwiązanie, czyli sposób, w jaki bohater radzi sobie z konfliktem i osiąga cel.

O motywacji, konflikcie i rozwiązaniu sprawa jest jasna, natomiast o głównej postaci Paweł Tkaczyk w „Narratologii” napisał tak:

„Najgorsze, co możesz zrobić, to uczynić swojego bohatera nijakim. W związku z tym zadbaj o stereotypy, daj odbiorcom punkt zaczepienia przy pierwszym kontakcie. Potem możesz je burzyć, ale nie może ich zabraknąć na początku”.

Bohatera masz. Jest nim Twój klient. Nazywa się, więc wyróżnia od innych, a ze stereotypami identyfikujemy się i bratamy.

Ciekawe ziarna dają bodziec do pisania

Czytelnicy przetwarzają po swojemu, gdy czują, słyszą i obserwują świat, który opisujesz „oczami” bohatera.

Kiedy znajdziesz u swojego klienta punkt widzenia na jakiś temat, który różni się od powszechnie obowiązującego, pozostaw go, bo ten subiektywny drobiazg będzie ciekawym wyróżnikiem (oczywiście, jeśli nie trąci śmiesznością albo mocną kontrowersją).

To może być własny i specyficzny język. Inaczej zabiera się za wykonywanie czegoś. Robi rzeczy, które mało kto potrafi, ale historia jego jest prosta, ot, normalna, i też będzie dobra, bo pokaże postać, która nie różni się od innych, a przez to łatwo się utożsamić z nią.

Natomiast wiarygodność Twojego bohatera, która sprawi, że ludzie w niego uwierzą i zobaczą w nim autorytet, zapewnią liczby, badania, prawdziwe sytuacje.

Pisanie historii możesz zacząć od małej cechy, o której mało kto wie, a jeszcze lepiej od korzyści, o które klient zabiega.

Przykład: branża kosmiczna — sektor rakietowy — osłona termiczna „Pridwen” (projekt wg japońskiej sztuki składania papieru origami) cecha: rozgrzewa się do temperatury 2760°C korzyść: satelita klienta nie spali się w atmosferze.

Albo możesz rozpisać się, zahaczając o drobną charyzmę bohatera. W opisanym kontekście będzie jak emblemat na białej koszulce.

Pamiętaj: dobrze myśli się czytelnikowi, gdy nie ma dygresji lub wtrąceń, które nie mają związku z historią, a całość jest spójna z głównym wątkiem lub przesłaniem.

Emocje w tekście

Odbiorca zlekceważy przekaz po przeczytaniu beznamiętnych zdań i niczego nie zrobi, gdy cały tekst przypomina suchą palmę na pustyni.

A emocje zarażają.

Wiesz o tym doskonale.

Ale uważaj: mamy potrzebę pokazania się z jak najlepszej strony i chcemy, żeby w tekście dominowała osobowość zabawna, na luzie i inteligentna. Nie tędy droga, bo nie ma co liczyć, że odbiorcy przymrużą na to oko.

Jakby co, cytaty sprawiają, że nie wychodzisz na mądrale.

I ważna wskazówka z książki „Magia słów” pani Joanny Wryczy-Bekier:

„To, co nas bawi, jest lekkie, ironiczne, szydercze, ale to, co nas porusza, jest trudne, smutne, bolesne. […] Bo wiemy, że życie jest dużo bardziej skomplikowane…”.

Zaskakuj nieoczekiwanym zwrotem akcji. Jak to zrobisz?

Zapisz pomysł, który skraść ma uwagę odbiorcy. Pierwsza wersja zwykle jest „masą słów”, dlatego w trakcie „ugniatania” podążaj za myśleniem, aż znajdujesz wskazówki, odpowiedzi, wariant marszczący czoło czytelnika.

Pomysłowość nie zna dnia ani godziny.

Dlatego rozpisuj, odczekaj, sprawdzaj, aż zaskoczy Ciebie. Dla pewności zapytaj domownika.

Chciałoby się tutaj dodać: zaskocz puentą, ale czytelnik z góry wie, czym zajmuje się Twój klient. Chociaż nie można wykluczyć, że znajdziesz coś, co może pozytywnie zadziwić.

Według niektórych odsłanianie słabych stron jest oznaką braku pewności siebie, sprawą wręcz wstydliwą. Możesz zastanawiać się, czy opisać w tekście na stronę „O mnie”, jak bohater potykał się, aż w końcu poradził sobie z błędami w życiu i zaczął zajmować się swoją profesją.

Napiszę bardzo brutalnie: nonsens, jakich wiele.

Świadomi swoich wad radzimy sobie na swój sposób i normalne to, a gdy zwierzasz się, zaczepiasz empatię odbiorców, dlatego pisz odważnie, bo Ewa Szczepaniak w „Sztuce projektowania tekstów” tak mówi:

„… z emocji biorą się decyzje”.

„… emocje działają jak atrament sympatyczny, którym wrażenia zapisują się w pamięci czytelnika”.

„Emocje sprawiają także, że ludzie dzielą się treściami”;

„Emocje to wreszcie klej, który wiąże czytelnika z Twoją twórczością”.

Pani z tabletem, uśmiechnięta, bo wie, co czyta i tekst rozbudza jej emocje

Story podsumowanie

Eksperymentuj z formą, synonimami i pomysłami. Dodaj stereotypy i plotkę, stosuj moc skojarzeń, odwołuj się do potrzeb odbiorcy i zagaduj odbiorcę.

Storytelling pomaga identyfikować się z opisywaną postacią. Czytelnik wczuwa się w jego historię, podziwia go za radzenie sobie z przeciwnościami, a nawet naśladuje, bo bohater ma siłę oddziaływania. Jego osobowość staje się interesująca.

Odbiorca może sprzeciwiać się poglądom bohatera, i to jest ok, ale gdy widzi sens, tego, co robi i jakie ma to dla niego znaczenie, rodzi się sympatia. A potem zaufanie.

I pewna sprawa pod czujną uwagę, zawzięty twórco tekstów, gdy będziesz chciał się uczyć storytellingu:

Studiujesz pisanie dobrych historii — jak mawiają gawędziarze z krwi i kości — raczej całe życie. Gdy zobaczysz ofertę kursu, za którą stoi osoba znająca się na wszystkim i wszystkiego Cię nauczy, to po prostu chce Cię wrzucić na patelnie i wysmażyć trochę grosza.

Jak mawiają: zdrowy sceptycyzm jest dobrym doradcą.

Przydadzą Ci się również informacje o tym, co skupia uwagę. Masz je w tym artykule, pod nagłówkiem: „Składniki w tekście, na które czytelnik zwraca uwagę”.

A na zakończenie zdanie, które inicjuje proces pisania tekstu. Cytat pochodzi z książki „Maszyna do pisania” pani Katarzyny Bondy.

Brzmi następująco:

„Opowieść zostanie z tobą, przyklei się do ciebie i będzie cię niosła, jeśli jej na to pozwolisz”.

Zobacz:

Jest sobie storytelling.

Rama storytellingowa, dzięki której napiszesz dobry tekst na stronę „O mnie”.

3 typy historii na stronę „O mnie”.

Źródła:

„Narratologia”, Paweł Tkaczyk

„Maszyna do pisania”, Katarzyna Bonda

„Sztuka projektowania tekstów”, Ewa Szczepaniak

„Porozmawiajmy o komunikacji”, Piotr Bucki

„Przyczepne historie”, Chip i Dan Heath

„Magia słów”, Joanna Wrycza-Bekier

Autor

Mariusz Litwinienko

Opracowuję język komunikacji i tworzę pomysłową wizję produktu lub usługi. Pomagam m.in. małym firmom i osobom kreatywnym działać w świecie cyfrowym i angażować klientów (artykuły, one page, landing page, recenzja książki).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *